wtorek, 3 lutego 2015

REBUS i jego historia adopcyjna

 REBUS

Rebus :)
    „Pamiętam, że jak byliśmy pierwszy raz u Rebusa obeszliśmy całe schronisko. Akurat nikt nie miał dla nas czasu, Przemek był nieuchwytny, nie mogliśmy więc nawet wyciągnąć go na chwilkę z boksu - staliśmy więc i patrzyliśmy. Wyszedł z budy, podszedł do kraty, ale zaraz zrezygnowany wrócił i już nie chciał drugi raz podejść mimo naszego wołania. Widzieliśmy inne psy, w tym szczeniaki do których śmiały się oczy, ale wiedzieliśmy że możemy już wrócić tylko po niego!” - pisze Aleksandra


 Aleksandra i Rebus
    "Rebusa adoptowaliśmy we wrześniu 2013. Psiak rzucający się w oczy, przeuroczy, wręcz byliśmy zdumieni, gdy dowiedzieliśmy się, że trzy lata spędził w schronisku. Jako że jest w typie ras TTB wiedzieliśmy, że będzie silny, być może uparty… Na pierwszym spacerze (jeszcze w schronisku) ciągnął jak parowóz . Mimo to decyzja podjęta, Rebus wraca z nami.

Krzysztof i Rebus - pierwsze spotkanie :)
No i wrócił, na początku wystraszony, przez kilka pierwszych godzin nawet się nie położył. Później z dnia na dzień było już lepiej, zaczął nabierać pewności siebie.
W miarę nabierania pewności siebie i przyzwyczajania do nas pojawiły się też pewne problemy, np. odrapane drzwi wejściowe (lęk separacyjny gdy wychodziliśmy z domu a on zostawał sam), czy też dwa starcia z innymi samcami na spacerze. Wspominam o tym, by uświadomić potencjalnych adoptujących psiaki, że dając dom, nie bierzesz sobie darmowej zabawki a przyjmujesz pod dach członka rodziny z umysłem na poziomie dwulatka, którym należy się zając w sposób jaki będzie dla niego odpowiedni. My zaczęliśmy szkolenie praktycznie od razu.
Minęło prawie półtora roku i dziś mogę powiedzieć, że Rebus to inny psiak. Tzn wariat jest nadal, tyle że wariat nieźle poukładany. I choć pewnie nigdy nie będę miał pewności, że spuszczony ze smyczy nie zeżre jakiegoś gołębia czy kota, o tyle praca z nim przynosi ogromne efekty (mówi to każdy, kto widział go w tym okresie). Szkolenia stały się częścią naszej codzienności, formą wyprowadzania psa na spacer, wg mnie zdecydowanie ciekawszą niż zwykły spacer, a skoro tak czy tak musisz zapewnić psu dawkę ruchu, to dlaczego nie w tej formie?

Rebus podczas szkolenia :)
No i jeszcze coś o wyżej wymienionym lęku separacyjnym… Rebus miał… Już nie ma… Nie ma od czasu zaadoptowania koleżanki ze schroniska w Głogowie.
Psy uzależniają, dziś prowadzam nasze dwa brytany jedną ręką, a jako że mam dwie ręce… kto wie co się jeszcze wydarzy…” - Krzysztof

Rebus i Aronka :)
Szczęśliwy Rebus

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz